Ponad 30 godzin bez snu w tym dziesięć godzin na lotnisku i 14 w samolocie. Potrafi dać ostro po dupie.
KIEDY NAJTANIEJ NIE ZNACZY NAJSZYBCIEJ, TRZEBA BYĆ PRZYGOTOWANYM NA DŁUGĄ I MĘCZĄCĄ PODRÓŻ.
Loty wykupiłem już wcześniej podczas mojego ostatniego pobytu w Azji. Niedługo przed wylotem Air Asia pokrzyżowała mi nie co plany i zlikwidowała połączenie między Phuketem a Ho Chi Min w Wietnamie. Lot miałem jak w pierwszej klasie. Cały mój rząd był wolny więc, mogłem się wyciągnąć jak na kanapie, gdyby nie to, że nie potrafię zmrużyć oka w samolocie miałbym szybki i przyjemny lot a tak dłużył się w nieskończoność. Malezja przywitała mnie pochmurnie i deszczowo jak na porę monsunową przystało. Zainstalowałem się w tanim hotelu przy lotnisku LCCT Kuala Lumpur obsługującym głównie tanie linie lotnicze. O miejscu nie ma co się rozpisywać po za tym że jest tanie i da się przespać. Nazajutrz o 7:20 miałem lot na Phuket w Tajlandii. Kiedy przebiliśmy się przez chmury nie liczyłem na przyzwoitą pogodę. Wszędzie po horyzont usłane było ciężkimi deszczowymi chmurami. Jednak po wylądowaniu na Phuket przywitała mnie konkretna lampa i upał jak w pełnym sezonie.
Przed lotniskiem jak zwykle czekają taksówki, które są dla frajerów lubiących przepłacać dwukrotnie za kurs. Kilka metrów dalej za naganiaczami do taksówek stoją busy. Różnica w cenie to 180bht za busa 800bht za taxi. Z tą różnicą, że bus rusza kiedy zbierze się komplet ludzi. Co w moim przypadku zajęło 15 minut. W założeniach miałem jechać do jednego z wcześniej odwiedzonych przeze mnie resortów na plaży Karon nieopodal stadionu. Jednakże, kierowcy busów robią niezłego deala i w połowie drogi zawożą turystów do biura podróży. Gdzie o dziwo zaproponowano mi naprawdę świetne warunki w innym zdecydowanie lepszym hotelu Phuket Heritage – pokoje z Klimą, basen na dachu codzienne sprzątanie pokoju generalnie pełen luksus. A to za cenę jedynych 600bht. Co mnie zdziwiło, kiedy sprawdziłem cenę przy bezpośrednim zakupie pokoju w hotelu to nie chcieli zejść z ceny 1500bht czyli niekiedy opłaca się skorzystać z oferty lokalnego biura. Na miejscu można wynająć skuter. O wszystko trzeba się targować i pamiętać co się ustaliło, bo nie raz złapałem Tajów na próbie podciągnięcia ceny przy prostych rachunkach np. 12bht plus 12bht to razem 112bht
Phuket to spora wyspa i nie wypożyczenie skutera to tak jak wyjazd w zimę w góry i nie zabranie nart. Wyspę można zwiedzać w zasadzie wyłącznie przy użyciu własnego środka transportu, bez skutera jest się przykutym do okolic hotelu i jednej plaży. Ja pierwsze co zrobiłem to wykupiłem sobie pakiet nurkowań na następny dzień za 2880bht, co na tej wyspie było chyba najlepszą ofertą i kolejna lekcja – nie ma co oszczędzać. Zostałem władowany do 5 osobowej grupy z czego 2 osoby były bez doświadczenia co na jednego przewodnika było za wiele. Dlatego pod wodą dostałem do opieki jednego z nurków zaraz po OWD. Nurkowanie nie było powalające. Widoczność raczej słaba jak na tutejsze wody max 12m i dużo planktonu. Za to miałem okazję zobaczyć 3 rekiny lamparcie, co jest rzadkością o tej porze roku.
Tego samego dnia w nocy umówiłem się z polakami, którzy prowadzą tutaj bazę nurkową Asian Divers Gdzie oprócz nurków wykupiłem u nich kurs nitroxowy. No ale żeby nie zanudzać tutaj o nurkowaniach zbyt długo to powiem, że z Asian Divers byłem niezmiernie zadowolony, mimo że cena nie była już tak atrakcyjna ale przynajmniej wiem za co płaciłem, byłem tylko ja i moja przewodniczka Gosia Wkręciłem się trochę na siłę w ich nurkowania, bo podczas gdy ja odbywałem relaksujące nurki to koło mnie trwał kurs instruktorski, na którym mocno się pocili Polacy i Rosjanie.
Na samej wyspie koniecznie trzeba odwiedzić posąg Wielkiego Buddy o zachodzie słońca. Jest to monumentalna budowla dorównująca rozmiarami Jezusowi z Rio z tym że po diecie w MC’Donaldzie. Sam Budda kiedy tam byłem nie był jeszcze skończony i część fundamentów jest odkryta. Na Phukecie wszędzie coś się buduje i szybko można przyzwyczaić oczy do widoku prętów zbrojeniowych, betoniarek i innego sprzętu budowlanego. Widok z góry na której znajduje się statua jest wart wybrania się tam. Widać stamtąd większą część wyspy i. Z innych atrakcji turystycznych odwiedziłem jeszcze Wat Chalong świątynię buddyjską w Chalong. Robi wrażenie musze przyznać, chociaż tak jak wszędzie i tam budowa była w toku.
W momencie kiedy pisze te słowa, jestem na lotnisku i czekam na samolot do Chiang Mai na północy Tajlandii. Bilety kupiłem u tego samego agenta biura podróży u którego wykupiłem hotel i… pluję sobie w twarz. Nawet kiedy ma się wrażenie że Taj kuma co się do niego mówi należy uwzględnić spory margines błędu. Na lotnisku miałem niemiłą przygodę. Okazało się że zamiast lotu do Chiang Mai wykupił mi lot do Bangkoku. Po 30 minutowej rozmowie przerodzonej w kłutnię porozumienia w postaci zwrotu pieniędzy. Tak czy siak musiałem kupić kolejny bilet bo lot na który czekałem już zdążył odlecieć a kolejny jest dopiero wieczorem. Zamiast o 13, wylatuję do Chiang Mai o 19:50 więc spędzę cały dzień na lotnisku przez tą przygodę. Przynajmniej mam czas skrobnąć coś na bloga;)